We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.
/

lyrics

Delikatne opary dymu między dźwiękami jazzu
Refleks w oknie odbija głos z radia
niepokój pewnie czeka tuż za miedzą
dokładniej za szybą pośród cierpkich słów miasta
brąz jest zapachem waniliowej cygaretki
siwy wonią sztormu, samotnych matek z dziećmi
dźwiękiem dialogów w niemych filmach, słyszysz ciche szepty?
Fruną przez kamienice w latach dwudziestych
Wolne Miasto Gdańsk zaślubiło z morzem jego
pływał w rejsach z ojcem od małego
szukał szczęścia w spienionych falach
mieszkanie pod piątką było jak zwykła grota w skałach
na lądzie nie szukał przygód, miał wszystkiego pod dostatkiem
kobiet, pieniędzy lecz na wodzie miał pasję
szukał punktu zaczepienia by mieć do czego wracać
zgubił się tysiąc razy by powiedzieć jej wracaj
drugi raz w życiu był pewny, jak gdy ujrzał morze
szczęśliwy wracał stając przed progiem
przenosząc ją przez niego rok później
wszystko było piękne, myślał by zostać
lecz nie wytrzymał i poszedł do portu
prosząc by go zabrać bo zżera go pustka
on zawieszony w dwóch równoległych światach
gdy w trzydziestym dziewiątym oba zaczęły płakać

Musiał ubrać marynarkę swą skromną osobą
czuł niechęć do miłości, wszystko pękło
zostawił dziecko, nie pokazał mu nawet statku
lecz nienarodzonym pokazać coś naprawdę ciężko
kontynent tonął w płaczu, tworząc serię nieszczęść
wyścielony ciałami, nikt nie miał ucieczki
nawet na Bałtyku tworzyły się mielizny
z wraków, z ciał, ze skóry zerwanej, blizny
miał każdy, miał również i on
nowy porządek, ciężko znaleźć dom
ona płakała, już siódmy miesiąc nie dostała informacji
gdzie jest, z kim jest, świat stał się płaski
zapukali do drzwi by ją ubrać w pidżamę w paski
zdążyła urodzić i zostawić dziecko u swej matki
wraz ze zdjęciami ojca zrobionymi zanim odpłynął
by poczuł miłość tego, który zaginął
on dryfował u wybrzeży marznąć bardziej z każdą godziną
trzymał się deski jak rozbitek Titanica, powoli ginął
nagle jednostajny ruch zamarł, ledwo widział na oczy
podniósł głowę, poczuł zbawienie, suchy ląd, krzyczał pomocy
brak odzewu, zaczął iść, wiedział tylko, że chce żyć
słabe tętno, cichy puls, wyglądał jak martwy
słońce nie przestaje tlić
za plecami słyszał słowa pogardy
(stój bo strzelam albo coś w tym klimacie, najlepiej z jakiegoś starego filmu)

credits

from Lombard Czasu, released December 12, 2013
Wokal, tekst: Johnny Pope
Muzyka: Shorty

license

all rights reserved

tags

about

ShortyUnInc Gdańsk, Poland

i'm a goddamn marvel of modern science.

#R88

contact / help

Contact ShortyUnInc

Streaming and
Download help

Redeem code

Report this track or account

If you like ShortyUnInc, you may also like: