1. |
||||
2. |
||||
3. |
III. declension
03:09
|
|||
4. |
IV. nightmare
03:25
|
|||
5. |
tears
01:16
|
|||
6. |
||||
[Sampel]
Witaj, wspaniała wiadomość, jak zawsze...
Świat iluzji, który stworzony na planecie ziemia, przez wibracje i struktury ego ulega upadkowi.
Będziesz czuć, że jesteś człowiekiem x2
[Frank]
Życie i rozwój na kredyt, nie rzeczy a funkcje
Jak nigdy tak wtedy, to nie są problemy o zmiennym kształcie, iluzje
Trochę dragów, kursy cudów, własny mikrokosmos na życzenie
Tworzenie eksperymentów, lalek voodoo też sporo, a w podziemiach co?
Płomienie x2
Tożsamość człowieka to to samo, co w kółko i w kółko jak dobry track się zapętla
Wąska percepcja i masa dziwnych rzeczy (Dziwnych, bo nie poznanych przez człowieka)
Znudzony, ale szukam czegoś, przedzierając się przez las truizmów, by to odkryć
Zmuszony do podpisania paktów, które nie gwarantują izolacji od zbędnych słów
To tylko twój świat, tak tak, każdy ma swój chyba
Trzymanie pewnie go w garści rozpocznij od momentu gdy zacznie się zmniejszać
Gdy szale przeważy furia, pozdrów środkowym, niech całują pierścień Saturna
Tłumaczenie się ma postać durną, jestem człowiekiem, istotą rozumną
Wszystko i nic wokół ciebie, zaczynasz majaczyć
Wszystko i nic cię wkurwia, bo możesz to w jednym momencie stracić, ej
Filozoficzne podejście tych słabych psychicznie to chyba już norma, wiesz
Oglądają cienie, a nie mogą przejść na ich stronę, ich domem jaskinia Platona
Uwierzyć w siebie, nadzieje stracone, bo znów obejmuje alegoria
Po pewnym czasie co zbudujesz - spalone, bo zmienia się z czasem jej forma
Na dystans, do tych o szczurzych pyskach, bo w ich zamysłach i tak nic nie zmienisz
To fikcja, a ambicja pryska, bo próżnią nazywam to co zbudują w przestrzeni
|
||||
7. |
||||
8. |
||||
Dryfuję w swych myślach, otacza mnie pustka i bezdenna cisza
Ogarnia mnie spokój, który łatwo zobaczyć w moich cholernie zwężonych źrenicach
Chodź ze mną, leć ze mną - jak wolny ptak w przestworza
Doświadczysz stanu, którego nie opiszą słowa
Wyblakłe kolory powoli zyskują barwę
Coraz szybciej tracę kontrolę nad swoim ciałem
Nie chcę czuć nic, nie chcę więcej myśleć o tym
Co nastąpi kiedy wszystko już wróci do normy
[Ref. x2]
Nie obchodzi mnie już marna rzeczywistość wokół
Wszystko utonęło w rozrzedzonej chmurze opium
Ciemnobrązowy proch kusi swoją barwą
Wzniecam płomień, wciągam dym i spadam na dno
Nie ma mnie już w poprzedniej formie i znaczeniu
Na krótką chwilę zostawiłem z tyłu cały świat
Chciałbym na wieczność pozostać w tym ukojeniu
I nie martwić się już więcej bilansem zysków i strat
Otoczony dźwiękiem, wznoszę się coraz wyżej
Chociaż czuję, że straciłem pierwszą część swoich skrzydeł
Przyspiesza czas, dostrzegam to w swoich ruchach
Wszystko zniknęło, pozostała tylko próżnia
|
||||
9. |
suffering
01:17
|
|||
10. |
||||
Nie pozwalam
Ruszać mojego świata
Nie pozwalam
Stawiam tabliczkę zakaz
Droga to krzyż, droga się krzyżuje, nic z tego nie rozumiem, ale w końcu zrozumiem
Od tak przeniosę tą górę, Golgotę zrzucę z bólem, czuję wielką dumę
Dogoń mnie jak potrafisz, jestem tak daleko
Otwórz swą trumnę, zamknięte piaskiem wieko
Rozmawiaj ze mną w chmurach przez megafon
Infolinia zajęta, daj sekretarce dyktafon
Serotonina to ser z Otomina, masz to na końcu języka
Doszedłeś do granic świata czy nie ciebie mam o to pytać
Wąskie horyzonty przez wąskie specjalizację
Małe walizki, duże potrzeby, remont to twoje wakacje
Jakie to nastrojowe, odchodzenie w spazmach ziemi
Czemu ten pociąg znów się wykoleił
Nie odwiedzisz mnie, to marzenia ściętej głowy
Gdybyś był naprawdę Jezusem zapewne byś ożył
Byś ożył
Byś ożył
Ukrywam się w momentach nienakreślonych logicznie
Żyjemy razem w ogromnej wannie, wyciągam zatyczkę
Połączenia do innych światów zapadły się, jestem ostatni
Ocalony, odszedłem zanim wszyscy podpadli
Nie wiecie nawet czy żyję, czy to żywot ludzki
Może jestem projekcją zamkniętą w iluzji
Odsuń się, naruszasz moją przestrzeń
Wchodzenie w tak bliską relację z bytem jest bezczelne
Odsuń się
|
||||
11. |
||||
Teraz to już mnie nic nie ruszy, nie da wywołać się sztormu po burzy
Cerbera tu jeszcze trzymają łańcuchy, jak któryś z nich pęknie to zacznę ich dusić
I drogą na skróty chcesz przejść, w bagnie ugrzęzną ci buty
Po prochach latają te kurwy, zwiedzając sufit, próbują zacierać strupy
Pytasz czy mam dystans do siebie, nie wiem
Mogę co najwyżej zwiększyć ten dystans do ciebie
Skoro jesteś tą pochodnią, dzięki której naprawdę istnieję
To jestem na niej płomieniem i beze mnie nie byłoby ciebie
Wychodzę przodem, wyznaczam szlaki
Choć jestem świadomy, że czegoś brak mi, bierz moją dłoń i natnij
Rysuj krwią szlak by ominąć minotaury
Kolorowe błazny trafiły na paru czarnych
Jestem mścicielem z natury, której kazała ruszyć nie w dół, lecz górę
Z uwagi, że szybko być tam nie chcę, bo wtedy wrogowie podadzą mi ręce
By potem popchnąć mnie i zobaczyć jak znikam
Jestem gotów by cierpieć #sasuke_uchiha
[Ref. x2]
Będą zacierać mi ścieżki
A ja nic na to nie poradzę, wierz mi
Nie boję się, idę nią bez protekcji
Celują we mnie, bo nie mogą znieść, że jestem lepszy
Złych wyborów nie da się obrócić w klepsydrze piasku czasu
Wejdź mi w drogę, rozpalę czarny ogień #amaterasu
Ślepa pogoń żeby osiągnąć szeroko pojęty triumf
Brutalnie tłuką nam szklane domy, a szczęścia łud to requiem dla snu
Z trzaskiem łamię kręgosłupy przeszkód, nieśmiałość jest tu nie na miejscu
Bo jeśli zrobisz krok w tył dorwą cię mgły #silent_hill
Wśród odwróconych krzyży, boska banderola pęka
Chodź ze mną, albo umrzyj w mękach, krok w dziewiątą bramę piekła
|
||||
12. |
||||
13. |
voices
00:41
|
|||
14. |
XI. mad
02:01
|
|||
15. |
||||
16. |
||||
17. |
XIV. lazarus syndrome
04:06
|
ShortyUnInc Gdańsk, Poland
i'm a goddamn marvel of modern science.
#R88
Streaming and Download help
If you like ShortyUnInc, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp